Samoistną parafialną drogę Wola Piskulina rozpoczęła w 1957 r., odłączając się od macierzystego Łącka. Wspólnota liczy prawie 2 tysiące wiernych. Ludzie utrzymują się z rolnictwa, sadownictwa, niektórzy wyjeżdżają na Zachód do sezonowej pracy; na miejscu dość prężnie rozwija się inicjatywa prywatna: niezbyt duże zakłady pracy parające się rękodzielnictwem czy dziewiarstwem. -Nasi parafianie, to ludzie pełni pomysłów, niezwykle pracowici i ofiarni-zapewnia ks. Grzegorz. -Ich życie to praca nasączona modlitwą.

Tutejsza wiara, tak jak każe Biblia, przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Pierwszym miejscem katechezy są rodziny, zresztą wiele z nich jest wielodzietnych. Religijność ludzi jest tradycyjna i na wskroś maryjna. Parafianie chętnie korzystają z sakramentów, licznie przychodzą na nabożeństwa poświecone Niepokalanej, zwłaszcza w pierwsze soboty miesiąca.

Czy wiara przekłada się na życie? -Wiadomo, że nie jesteśmy doskonali-mówi proboszcz- zdarzają czasem także w naszej wspólnocie jakieś spięcia, ale to naprawdę nic poważnego. Parafianie są niezwykle rodzinni, chętnie spotykają się w sąsiedztwie, umieją być bardzo solidarni w obliczu różnych losowych doświadczeń. Ks. Grzegorz podkreśla, że w miejscowości widać rzeczywistą współpracę rodziny, Kościoła i szkoły. Dość wspomnieć, że w latach 90. parafia oddała działkę pod nową szkołę i zainicjowała jej budowę. Szkoła rozwija się prężnie, dzieci dużo, perspektywy szerokie.

W Woli Piskulinie szerokość perspektyw trzeba rozumieć też dosłownie. Wioska jest malowniczo położona w Beskidzie Wyspowym u podnóża Modyni (1029 npm ), która przewyższa pienińskie Trzy Korony. Piskulina to jakby taka korona koron. Zważywszy na mocną wiarę i zdrowe rodziny tytuł ten posiada głęboki sens.

Ks. Proboszcz Grzegorz Skorupa