Alby w kolorze écru

Papież Franciszek zmienił zapisy Kodeksu Prawa Kanonicznego, czyniąc instytucjonalnym to, co już miało miejsce w praktyce: dostęp świeckich kobiet do służby Słowa i ołtarza. Jak ta posługa wygląda obecnie w praktyce w diecezji tarnowskiej?

W dekanacie to pierwszy taki przypadek – mówi Sebastian Wojnarowski, lektor z parafii Wola Piskulina. – Byliśmy zaskoczeni dziewczętami w albach – dodaje jego kolega z LSO Kacper Kaim. Sebastian jest w służbie ołtarza od 8 lat. Kacper od 7. Przyzwyczaili się przez kilka lat do tego, że dziewczyn przy ołtarzu po prostu nie ma. Przyzwyczaiła się też wspólnota.

– Kiedy się pojawiły, ktoś zamieścił na naszej stronie internetowej komentarz: „Dziewczyny przy ołtarzu? Porażka!”. Ale był to w sumie jedyny głos jakiejś niechęci – wspomina ks. Grzegorz Skorupa, proboszcz parafii. Może też dlatego, jak zauważa Roman Myjak, kościelny z parafialnej świątyni, że proboszcz tę obecność po prostu skomentował i wyjaśnił wiernym. Dziś obecność lektorek i podejmowanie przez dziewczęta posługi przy ołtarzu w tym miejscu nikogo nie dziwią.

Początek

– W 2016 roku z koleżanką Łucją Kurnytą po skończeniu gimnazjum pojechałyśmy do liceum z internatem w Piekarach koło Krakowa. To prowadzone przez misjonarzy św. Wincentego à Paulo Centrum Edukacyjne „Radosna Nowina”. Na miejscu okazało się, że w kościele obok centrum uczniowie naszej szkoły, chłopcy i dziewczęta, służą do Mszy św. Nie tylko w ramach Eucharystii dla społeczności szkolnej, ale też w liturgii dla ludzi mieszkających w okolicy – wspomina Emilia Rucińska. Od pierwszej klasy wszyscy uczniowie są zachęcani, by dołączyć do grona Liturgicznej Służby Ołtarza. – Kiedy zobaczyłam, że dziewczyny służą, sama też bardzo chciałam to robić. Chwytała mnie za serce ta posługa. Sama pytałam się, dlaczego służą tylko chłopaki. Czy dziewczyny nie mogą stać przy ołtarzu? Czy jesteśmy gorsze? Chciałam służyć, być bliżej Pana Boga – mówi Emilia.

Błogosławieństwo

Podobne odczucia miała Łucja. – Dlatego zgłosiłyśmy się z Emilią, by także służyć. Miałyśmy przygotowanie, były zbiórki LSO, była formacja, zdobywanie wiedzy liturgicznej. Poza tym uczniowie ze starszych roczników pilotowali wszystkich młodszych. Podpowiadali, tłumaczyli, pokazywali. To było piękne, jak wspólna służba rodziła odpowiedzialność. Po jakimś czasie przyjęłyśmy błogosławieństwo do pełnienia służby przy ołtarzu – opowiada Łucja Kurnyta. Dziewczyny w Piekarach służyły do Mszy św. na szkolnych liturgiach, ale poza tym miały wyznaczone jedno obowiązkowe służenie w dni powszednie. Ponadto, kiedy zostawały czasem w internacie na weekend, służyły także na niedzielnej Eucharystii. Po paru miesiącach pełnienia służby lektorskiej w Piekarach dziewczyny zaczęły zastanawiać się, czy nie mogłyby tego samego robić w swojej parafii. Tą posługą zainteresowała się siostra Łucji, rok młodsza Daria Kurnyta, i będąca w podobnym wieku Natalia Jawor. – Zdecydowałyśmy się zapytać proboszcza o to. To było na wiosnę 2017 roku. Wyraził zgodę – mówi Daria Kurnyta. Zamówiono długie od szyi po kostki tuniki w kolorze écru. Pod koniec Wielkiego Postu 2017 r. pierwsze lektorki stanęły przy ołtarzu w Woli Piskulinej.

Dzielimy się posługą

Lektorzy obecność lektorek przyjęli bardzo spokojnie. Normalnie. – Proboszcz nawet żartem rzekł do ministrantów, że jak nie będą przychodzić, to dziewczyny będą służyć do Mszy św. To podziałało na chłopaków mobilizująco, zwłaszcza w dni powszednie – wspomina Roman Myjak. Nie ubyło chłopców z Liturgicznej Służby Ołtarza. – Dziś jest nas ponad 50. W niewielkiej, trochę ponad 2-tysięcznej parafii to jest dość dużo. I do tego mamy 14 lektorek – mówi lektor Sebastian Wojnarowski. – Nie czuliśmy, żeby dziewczyny wchodziły nam w paradę. Wiedzieliśmy, że trzeba będzie się dzielić. Robimy to tak, że kiedy lektor czyta pierwsze czytanie, to lektorka śpiewa psalm, a kolejny lektor ma drugie czytanie. Wezwania modlitwy powszechnej czyta lektorka lub na zmianę chłopak i dziewczyna – tłumaczy Kacper Kaim. Przy ołtarzu usługują zasadniczo wtedy, kiedy nie ma ministrantów.

Trzy stopnie

Ktoś kiedyś pomyślał, że te trzy stopnie, po których wchodzi się z kościoła do prezbiterium, to będzie droga jakiegoś niesłusznego wywyższenia dziewcząt. – Fakt, że stoję przy ołtarzu, sprawia, że raczej więcej we mnie rodzi się skupienia, pokory i wdzięczności, że mogę być bliżej Boga – mówi Łucja. – Stojąc przy ołtarzu, czuję i mówię w sercu: „Panie Jezu, jestem tu dla Ciebie i widzę tylko Ciebie”. Nie mam jakichś rozproszeń – dodaje Emilia. Lektorki mają też bardzo pozytywny wpływ na chłopaków. Są stateczne, odpowiedzialne, dzięki temu ciągną chłopców w górę, mobilizują ich na różnych polach. – Bywało, że lektorzy po służeniu zwinęli alby, wrzucili do reklamówek i wyciągali je dopiero na kolejne służenie. W nie najlepszym stanie. Lektorki, jak to dziewczyny, dbają bardzo o alby, mają je zawsze wyprasowane. Chłopaki nie chcą odstawać… – mówi Roman Myjak. Ksiądz Skorupa pamięta, że kiedyś były drobne problemy, bo chłopcy nie mieli problemu z tym, by na przykład w Wielkanoc spod alby wystawały niezbyt czyste trampki. – Dziewczyny w zimie przychodzą w zimowych butach, ale do ołtarza zakładają czółenka. Chłopcy zaczęli także o to dbać bardziej – mówi ks. Grzegorz. Poza tym w zakrystii czy na zbiórkach chłopcy i dziewczęta dobrze się dogadują. Na dziewczyny można liczyć. W czasie obostrzeń epidemicznych jedną z osób najczęściej przychodzących do kościoła była lektorka Gabrysia Krzyśko. – Wiadomo, że czasu było więcej, więcej było się w domu, ale pomyślałam, że może przydam się w kościele, że może moja służba byłaby potrzebna – mówi. I tak też było. Komentarz: „Dziewczyny przy ołtarzu? Porażka!” autor sam usunął parę dni po tym, jak go napisał.

Dopuszcza, nie nakazuje

Ks. dr Grzegorz Rzeźwicki, liturgista – Udział dziewcząt w służbie przy ołtarzu budzi zaskoczenie, rodzi kontrowersje, bo nie jest to u nas takie oczywiste. W pierwszych wiekach Kościoła usługiwali do Mszy św. tylko diakoni, potem klerycy. Dopiero Sobór Trydencki dopuścił świeckich chłopców do posługiwania w liturgii. Natomiast Sobór Watykański II otwarł te posługi na kobiety. W 1994 roku Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, która zabrała głos w sprawie udziału dziewcząt i kobiet w służbie liturgicznej, zwłaszcza jako ministrantek, na podstawie Kodeksu prawa kanonicznego wyjaśniła, że „kanon dopuszcza możliwość pełnienia funkcji liturgicznych przeznaczonych dla świeckich także przez kobiety, ale nie nakazuje takiego zwyczaju”. Jednocześnie przypomniała, że „jest rzeczą pożądaną podtrzymywanie tradycji służby liturgicznej ołtarza spełnianej przez chłopców, która to tradycja przyczyniła się do rozwoju powołań kapłańskich. Stąd istnieje dalej obowiązek prowadzenia grup ministrantów”. Preferowany udział chłopców w LSO jest powodowany względami pragmatycznymi, bo to spod ołtarza zwykle najwięcej jest powołań do kapłaństwa. Dotychczasowa nieobecność dziewcząt w służbie przy ołtarzu (dziś już dopuszczona przez Kościół) nie ma jednak żadnego podłoża dogmatycznego, lecz wynika częściowo z eklezjologii, a częściowo ze względów kulturowych, według których kobiety były predysponowane do innych posług. Są jednak kwestie, które nakazują roztropnie podchodzić do ministranckiej służby dziewcząt. Z drugiej strony znam historię małej parafii, w której przy ołtarzu były same dziewczęta. Proboszcz wyjaśnił, że w ostatnich 10 latach urodziło się 30 dzieci, wśród których był tylko jeden chłopak. Czy lepiej zatem, by kościelny służył do Mszy św. bądź kapłan stał sam w prezbiterium, czy jednak może dopuścić dziewczynki do służby ministranckiej? Są także parafie, w których po wprowadzeniu dziewcząt do grona ministrantek gwałtownie ubyło chłopców, którzy w pewnym wieku od dziewcząt wręcz uciekają. Trzeba wiele kwestii brać w tej sprawie pod uwagę. Odrębną kwestią, o której warto wspomnieć przy okazji, jest to, że na mocy depositio, czyli jednorazowego dopuszczenia, warto zapraszać dorosłych świeckich, mężczyzn i kobiety, którzy uczestniczą w Mszy św., do czytania lekcji czy śpiewania psalmów.